Spacerując po stromym zboczu za Whanganui, Richard Thompson zastanawia się nad wysiłkiem, jakiego wymagało stworzenie ciągłego lasu baldachimowego z alternatywnymi gatunkami.
„Zaczęliśmy uprawiać ten las w 1991 roku, więc teraz ma on 32 lata na niektórych starych farmach. Były chwile, kiedy wszedłem tutaj, myśląc „o mój Boże, posadziliśmy te drzewa, a teraz przerastają moją głowę”, co tworzy wspaniały baldachim.
„Aby faktycznie móc zawrócić i zebrać z niego drewno nadające się do użytku, dokonaliśmy czegoś niezwykłego”.
Papaiti Forest to ciągły las baldachimowy z alternatywnymi gatunkami w Whanganui.
zdjęcie: RNZ / Leah Thibaut
Thompson wraz ze swoją żoną Laurel zasadzili początkowo na 16-hektarowym bloku alternatywne „egzotyczne” gatunki drzew, takie jak Macrocarpa i Blackwood, zanim dodali do mieszanki więcej gatunków, takich jak Silver Wattle i Topola.
Wyjaśnia, że termin gatunek alternatywny tak naprawdę oznacza wszystko inne niż sosna.
Po dwudziestu pięciu latach rolnictwa produkcja musiała zostać złagodzona, ale Thompson napotkał problem.
Hala przetwórcza to miejsce, w którym wytwarzane są okładziny i inne produkty.
zdjęcie: RNZ / Leah Thibaut
„Nie miałem komu sprzedać tych płyt. Musiałem wymyślić sposób, by wydobyć wartość z tych drzew, które sadziliśmy przez cały ten czas, i nie podobał mi się pomysł ścinania ich na marne i pozwalania im zgnić.
„Po rozejrzeniu się w poszukiwaniu młyna, w końcu zdecydowałem się na zakup [portable] młyn. Potem potrzebował miejsca do przechowywania drewna i czegoś, co prowadzi do czegoś innego, a MacBlack w zasadzie z tego wyrósł”.
MacBlack to handlarz drewnem zlokalizowany w mieście Whanganui, 15 minut jazdy od lasu Papaiti.
zdjęcie: RNZ / Leah Thibaut
Thompson opisuje ją jako pionowo zintegrowaną firmę, która zaczęła od drzew i procesu przekształcania kłód w tarcicę. W ciągu ośmiu lat działalności firma rozwinęła się w wykonawstwo płyt i podłóg, a ostatnio w warsztat stolarski.
Thompson jest jednym z nielicznych handlarzy drewnem w kraju, zajmującym się wyłącznie lokalnie uprawianym drewnem egzotycznym.
Mówi, że chociaż rynek istnieje w Nowej Zelandii, nie jest w pełni ugruntowany.
Stolarz Chris szlifuje toaletkę z drewna eukaliptusowego w swoim warsztacie stolarskim.
zdjęcie: RNZ / Leah Thibaut
„Jednym z problemów jest to, że w Nowej Zelandii nie ma zbytniej znajomości tych alternatywnych gatunków. Wszyscy znają matai, remo i totara, większość z nas się z nimi wychowała, są w naszych domach. Ale nie tniemy już tak bardzo.
„Jest więc luka w tym, czego będziemy używać zamiast tego, i to w zasadzie to, co robimy, to sadzenie gatunków, aby zastąpić to rodzime drewno, abyśmy mogli uprawiać własne drewno wysokiej jakości i wykorzystywać je naprawdę pierwszorzędne zastosowania i nie musimy importować drewna z innych części świata ”.
Thompson mówi, że możliwości uprawy i przetwarzania tego drewna w Nowej Zelandii dopiero się rodzą i wymagają dalszego rozwoju.
„To jedna z tych rzeczy z kurczakiem i jajkiem. Rolnicy muszą mieć pewność, że istnieje rynek zbytu na ich kłody, a ludzie, którzy dostarczają to drewno, muszą wiedzieć, że mogą je znaleźć i mieć łatwo dostępne.
„Trzeba więc rozwinąć oba krańce tego rynku, a to wymaga czasu”.
„Podróżujący ninja. Rozrabiaka. Badacz bekonów. Ekspert od ekstremalnych alkoholi. Obrońca zombie.”
Leave a Reply