Shane Cockrell dzwonił do Air New Zealand od środy, czekając godzinę na informację, że nie ma wolnych miejsc.
Rodzina jest jedną z nieznanej liczby krajowych podróżników, którzy zostali złapani w nagłe zamknięcie w Nowej Zelandii, które rozpoczęło się we wtorek o północy.
Cockrell i jego starsi rodzice byli na wakacjach w ośrodku, kiedy zostali powiadomieni, że loty powrotne z Queenstown do Napier (przez Auckland) zostały odwołane.
Air New Zealand poinformował, że dodało osiem lotów z Queenstown w piątek, aby przywieźć Kiwi do domu, pięć do Auckland i trzy do Wellington.
Jest to dodatek do czterech dodatkowych usług, które zostały dodane do istniejących lotów poza miastem w czwartek.
Greg Foran, dyrektor generalny Air New Zealand, powiedział, że po początkowym 48-godzinnym przedłużeniu lotu z Queenstown potrzebowało około 600 osób i byli przekonani, że dodatkowe 900 miejsc pokryje tych, którzy ich potrzebują.
Zarezerwowano kilka lotów, ale na jednym z połączeń Queenstown-Auckland dostępnych było 60 miejsc, a na ostatnią usługę Queenstown-Wellington w piątek ponad 100.
„Zmiany poziomów alarmowych nie są dla nas niczym nowym; zaplanowaliśmy je i przygotowaliśmy się na nie” – powiedział Foran.
Krajowy przewoźnik będzie obsługiwał skrócony harmonogram na najbliższe cztery dni dla niezbędnych pracowników i towarów.
„Następnie dokonamy ponownej oceny naszego harmonogramu zgodnie z innymi decyzjami rządu” – powiedział dyrektor generalny.
W przypadku rodziny Cockerill lot w następną środę można zarezerwować na stronie internetowej linii lotniczej, ale obawia się, że może on również zostać odwołany, jeśli poziom alertu 4 zostanie przedłużony.
„Mogę pojechać do Wanaki i kupić jedzenie, więc tak, wszystko w porządku, ale to było frustrujące”.
Zostają w Wanace z wypożyczonym samochodem, a 85-letnia matka Cockerilla ma na razie dość leków.
„Będąc w Wanaka, to bardzo miłe miejsce. Nic nam nie jest”.
„Podróżujący ninja. Rozrabiaka. Badacz bekonów. Ekspert od ekstremalnych alkoholi. Obrońca zombie.”